Dalajlama: O wojnie

Jeżeli prawdziwy pokój polega na czymś więcej, niż na kruchej równowadze, wyrastającej z wzajemnej wrogości, jeśli w ostatecznym rozrachunku zależy od rozwiązania konfliktów wewnętrznych, to co można powiedzieć o wojnie? Choć, paradoksalnie, celem większości kampanii wojskowych jest pokój, wojna w istocie przypomina ogień – ogień, którego paliwem są żywi ludzie. I niczym pożar się rozprzestrzenia. Spójrzmy choćby na konflikt w byłej Jugosławii, który rozpoczął się jako lokalny spór, po czym błyskawicznie rozlał na cały region. Popatrzmy też na poszczególne bitwy. Kiedy jakieś ogniwo słabnie, dowódca wysyła posiłki – wrzucając, dosłownie, żywych ludzi w ogień. Tak się jednak do tego przyzwyczailiśmy, że nie poświęcamy temu większej uwagi. Nie umiemy przyznać, że wojna jest, z natury, zimnym okrucieństwem i cierpieniem.

Czytaj dalej

Oser: Ojciec i jego zdjęcia

W 2006 roku opublikowałam na Tajwanie „Zakazaną pamięć”, książkę o rewolucji kulturalnej w Tybecie. Znalazło się w niej niemal trzysta czarno-białych zdjęć, zrobionych przez mojego ojca, Ceringa Dordże, w czasie apogeum tego szaleństwa, między 1966 i 1970 rokiem, i w późniejszych, nieco spokojniejszych latach. Ojciec, podporucznik w Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, fotografował aparatem Zeiss Ikon, który kupił za dwuletnie oszczędności w nepalskim sklepiku na Barkhorze. Interesował się fotografią od dziecka. Zbudował sobie nawet ciemnię. Wydaje mi się, że miał na tym punkcie obsesję.

Czytaj dalej