Oser: Biała środa w Juszu

Choć wojsko, policję i kadry postawiono w stan najwyższej gotowości, w środę 8 lutego w Nangczenie, w Khamie czterystu, może pięciuset Tybetańczyków wyległo na stadion w centrum tego okręgowego miasta. Świeccy – kobiety, mężczyźni, miastowi, koczownicy, straganiarze, młodsi, starsi, ale głównie młodzi. Wszyscy ubrani po tybetańsku, każdy miał z sobą campę i kadzidło. Usiedli, zaczęli czytać z buddyjskich ksiąg i recytować modlitwy. W przerwach jedli suchą campę na znak, że nie mają nic poza bólem. Jedni modlili się o długie życie Dalajlamy, inni wołali, żeby Jego Świątobliwość pozostał w tym świecie na całą wieczność, albo krzyczeli, że Tybet czeka na wolność.

Czytaj dalej

Oser: Zanieś André do domu

Chcę zacząć od tego, że spotkałam André tylko dwa razy, ale zawsze chciałam o nim napisać. I nawet to zrobiłam, a on poprosił, żebym nie publikowała artykułu, bo pragnął kiedyś wrócić do Lhasy. Często kartkuję ciężki album o lhaskich świątyniach, który mi podarował. Miasto, jakim je widział, jest już inne. Wielu ludzi ciągle pamięta tam jego drobną postać, długie jasne włosy i słabość do tybetańskich kurtek. Wszyscy mówią o nim „André”.

Czytaj dalej