Minęło sześćdziesiąt sześć lat od chwili wkroczenie do Tybetu chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. I pięćdziesiąt osiem od załamania pokapitulacyjnego status quo, które zmusiło do ucieczki z kraju Dalajlamę i ponad osiemdziesiąt tysięcy Tybetańczyków. Owi uchodźcy i ich potomkowie nadal żyją za granicą, a od trzech dekad perspektywa rozwiązania problemu wydaje się, mówiąc oględnie, bardzo odległa. Dla cudzoziemców Tybet pozostaje najbardziej niedostępnym regionem Chin, jego mieszkańcy nie są w stanie uzyskać paszportów, wciąż napływają raporty o demonstracjach, aresztowaniach i samobójczych protestach.
Gomar Czophel, skazany przez sąd w Malho (chiń. Huangnan), w prowincji Qinghai na dwa lata pozbawienia wolności za posiadanie i rozpowszechnianie zdjęć Dalajlamy, opuścił więzienie Haomen w prefekturze Codziang (chiń. Haibei).
Wielkim smutkiem napawa mnie wiadomość o śmierci Liu Xiaobo, noblisty, który zmarł, odbywając drakoński wyrok. Proszę jego żonę, Liu Xia i krewnych o przyjęcie modlitw oraz wyrazów współczucia.
Pytany o Dharmę, którą praktykowano w Tybecie, niezmiennie podkreślam jej integralność, zawiera bowiem nauki trzech pojazdów: mniejszego, większego i tantrycznego, w tym ścieżki takie jak wielka pieczęć, mahamudra. Ogólny zarys tej złożonej struktury powinien zainteresować choćby tych, którzy otrzymali już rozmaite abhiszeki i pouczenia.
W Gologu (chiń. Guoluo), w prowincji Qinghai policja przetrzymywała dwa tygodnie młodego Tybetańczyka, w którego telefonie funkcjonariusze znaleźli zdjęcie Dalajlamy.