Naszej Lhasie grozi zagłada – i nie jest to fałszywy alarm.
Turysta, który stamtąd wrócił, napisał na Weibo: „Dziś widzę wyraźnie, że Lhasa z założenia ma zostać przeobrażona w krzykliwego, turystycznego potworka na wzór Lijiangu. Ze starówki znikną wszystkie uliczne stragany, pensjonaty i tanie towary, ustępując miejsca luksusowym galeriom, antykwariatom i hotelom. Co więcej, budynki stojące przy starych ulicach dostaną zuniformizowane fasady i szyldy. Czy to znaczy, że wszystkie chińskie miasta mają przejść tę samą operację plastyczną, przepoczwarzającą je w cukierkowy koreański kicz?”.
Wieczorem 17 lutego chińskie media poinformowały o pożarze w lhaskiej świątyni Dżokhang, najbardziej czczonym buddyjskim sanktuarium Tybetu i bezcennym zabytku z listy światowego dziedzictwa UNESCO.
Chińskie media informują, że „urząd bezpieczeństwa publicznego Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) poinstruował społeczeństwo, w jaki sposób informować o działaniach przestępczych gangów związanych z separatystycznymi siłami Dalajlamy”.
W ostatnich dniach września 2012 roku kolejna grupa odchodzących do rezerwy żołnierzy Ludowej Policji Zbrojnej (LPZ) i Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (AL-W) zdała w Lhasie egzamin upoważniający do rozpoczęcia zwyczajnej służby policyjnej w Tybetańskim Regionie Autonomicznym.
Władze chińskie przejmują kontrolę nad całą strukturą administracyjną Instytutu Studiów Buddyjskich Larung Gar – w Sertharze (chiń. Seda), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan – któremu w połowie 2016 roku narzucono limit liczby duchownych, wydalając potem tysiące „nadliczbowych” mnichów i mniszek oraz burząc ich domy.
Ani mi Schronienia, ani Opiekuna. Nigdy nie zapomnę, jak płakała wtedy mama, jak ciężko wzdychał tata, modląc się z zaciśniętymi oczami o błogosławieństwo Trzech Klejnotów: drogocennego Buddy, drogocennej Dharmy i drogocennej Sanghi. Jak osierocone dzieci.
Władze tybetańskich prefektur prowincji Sichuan na początku stycznia wydały rozporządzenie, nakazując „bezzwłoczny powrót” do kraju setkom Tybetańczyków, przebywających w Indiach i Nepalu.
Pół-Tybetanka Cui Yuying została 20 stycznia mianowana przewodniczącą struktur Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w prowincji Fujian. Żaden Tybetańczyk nie piastował wcześniej tak ważnego – bo oznaczającego autentyczną władzę – stanowiska.
Władze centralne informują o „skierowaniu” dziesięciu tysięcy chińskich nauczycieli do „mniejszościowego” Tybetańskiego Regionu Autonomicznego i ujgurskiego Xinjiangu.