Drugiego dnia Nowego Roku kalendarza tybetańskiego (czyli w sobotę, 17 lutego 2018) w Dżokhangu wybuchł pożar. Wiadomość bez większego znaczenia gdzie indziej mogła zwiastować tragedię dla Tybetańczyków i buddystów z Mongolii, Bhutanu, Ladakhu oraz całego świata tantrajany.
Chińskie media informują o „pierwszych egzaminach ze znajomości prawa” w świątyniach Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA), które Tybetańczycy uważają za jeden z testów „lojalności wobec partii komunistycznej”.
Zalała nas właśnie fala radosnych postów, powielanych przez Tybetańczyków na Weibo. „Cały świat mówi o korekcie polityki Chin w Tybecie: po pierwsze, we wszystkich klasztorach można swobodnie oddawać cześć portretom Dalajlamy; po drugie, zakazuje się zmuszania kogokolwiek do lżenia Jego Świątobliwości; po trzecie, w razie poważniejszego incydentu w świątyni, sprawą zajmą się najpierw przełożeni i starszyzna, bez natychmiastowego wzywania paramilitarnej policji i stosowania jej metod”.
Nazywam się Dhondup Łangczen. Urodziłem się 17 października 1974 roku w chłopskiej rodzinie w Bajanie, w tybetańskim Amdo. Wedle obowiązujących dziś podziałów administracyjnych nasza wioska znajduje się w prefekturze Coszar prowincji Qinghai, w Chińskiej Republice Ludowej.
Guowa Jiamaoji (tyb. Goła Gjamo Kji) – tybetańska sopranistka i oficerka Armii Ludowo-Wyzwoleńczej – zaapelowała o położenie kresu dyskryminacji „mniejszości” podczas dorocznego posiedzenia Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej (OLPKK) w Pekinie.
Pokojowa demonstracja 500 mnichów Drepungu, którzy domagają się wolności religii. Policja bije i używa granatów z gazem łzawiącym. Mnisi zostają zepchnięci do klasztoru, który otacza kordon. Władze odcinają też dopływ wody.
Władze chińskie zorganizowały w Lhasie wojskowe manewry – manifestację siły przed marcowymi rocznicami powstania w 1959, ogłoszenia stanu wojennego w 1989 oraz brutalnej pacyfikacji fali protestów w 2008 roku.
Indyjskie media ujawniły tajną rządową instrukcję, która zakazuje ministrom i wyższym urzędnikom państwowym spotkań z Dalajlamą oraz udziału w wydarzeniach związanych z Tybetańczykami. Zakaz ma obowiązywać dwa miesiące.
Indyjskie media informują, że służby wywiadowcze „systematycznie ostrzegają przed werbowaniem przez Chiny tybetańskich uchodźców z północno-wschodniej części kraju”.