Archiwa tagu: Marginalizacja

Oser: Oko w oko z „tybetańskimi lamami”

Zawsze chciałam wybrać się do Chengde. Nie dla letniej rezydencji Qingów, ale pałaców Dalajlamy („małej Potali”) i Panczenlamy ufundowanych przez jednego z cesarzy tej dynastii. Niedawno to marzenie (oddalone o jakieś dwieście kilometrów od Pekinu) udało mi się zwiedzić w towarzystwie cudzoziemskiego kolegi. Chengde upodobali sobie jako letnisko i uzdrowisko mongolscy oraz mandżurscy władcy tego kraju, dziś jednak trudno tam o jakąkolwiek „mniejszość etniczną” (poza, ma się rozumieć, broszurkami dla turystów). Po drodze człowiek w moro próbował sprzedać znajomemu teleskop, który jakoby odsłużył swoje w artylerii Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Znawca Tybetu, sinolog skusić się nie dał. Jak się jednak okazało, dżentelmen z przyrządem astronomicznym tylko otwierał paradę oszustów (przygotowuje na to zresztą wpuszczenie Chengde w jakąkolwiek wyszukiwarkę).

Czytaj dalej

Oser: Spotkania pod Górą Kailaś. Wewnętrzny krąg

Tradycja wymaga trzynastokrotnego pokonania „zewnętrznego” kręgu, nim wejdzie się na „wewnętrzny”, docierając do sanktuariów takich jak klasztor Gjandrak. W 2002 roku mogłam zrobić tylko jedno większe okrążenie, nie spełniłam więc warunku, różnie tłumaczonego w tradycyjnych podaniach. Najbardziej znane mówi o kobiecie, której dziecko wpadło do rwącej rzeki, gdy pochyliła się, by nabrać wody. Lama doradził pielgrzymkę i obejście góry Kailaś trzynaście razy, żeby ukoić żal i na nowo odnaleźć w sobie wolę życia. Nie ulega wątpliwości, że specyficzna liczba musi mieć swoje znaczenie. Uporawszy się z wyzwaniem, wielu pielgrzymów składa uroczyste ślubowanie, na przykład chronienia życia każdej istoty i niejedzenia mięsa. Dla wątpiących mamy drugi zestaw legend o nieszczęściach, jakie spadały na tych, którzy postanowili wkroczyć na wewnętrzny krąg bez zalecanego przygotowania. Strzeżonego Budda strzeże.

Czytaj dalej