Taszi Cering, wielki tybetański intelektualista, zmarł piątego grudnia 2014 roku. Dwa tygodnie później The Economist opublikował jego nekrolog. Redakcja zwróciła się do mnie o zdjęcie, które dziesięć lat temu zrobił mój mąż Wang Lixiong. Siedemdziesięciopięcioletni Taszi Cering wygląda na nim krzepko; T-shirt i wiatrówka dodają mu energii i młodości.
Samdup Gjaco, który w maju został zwolniony z więzienia po odbyciu kary pięciu lat pozbawienia wolności za samotny protest przed lhaskim sanktuarium Dżokhang, pod koniec września trafił do aresztu za przewożenie ulotek.
Każdy turysta musi odwiedzić ten sławny kwartał we wschodniej części Lhasy, a problemy sprawia już nazwa. Tybetański „Barkhor” Chińczycy z reguły nazywają „ulicą ośmiu rogów”, ba jiao jie, co rzeczywiście wprawia w konsternację, bo skąd narożniki w kole, w dodatku aż tyle? Powiada się, że tę łamigłówkę zafundowali nam żołnierze, którzy zajęli Tybet w latach […]
Dwudziestego ósmego września 1987 roku Dziennik Tybetański doniósł o demonstracji w Lhasie. Dwudziestu jeden mnichów Drepungu domagało się wolności i niepodległości Tybetu. Zdumiałem się, bo po raz pierwszy mogliśmy przeczytać o takim wydarzeniu w oficjalnej prasie. Choć ukryty na czwartej stronie, zarezerwowanej zwykle dla wydarzeń zagranicznych, artykuł mówił przecież o czymś, co było nie w […]
„Le” to jedno z częściej używanych tybetańskich słów. Odnosi się do zasadniczych oraz pomniejszych przyczyn określonego biegu wydarzeń. Moim zdaniem stanowi klucz do zrozumienia Tybetu i uosabia kwintesencję naszej codzienności.
Jego Świątobliwość XIV Dalajlama Tenzin Gjaco jest duchowym przywódcą Tybetańczyków; do 2011 roku był również głową ich państwa. Urodził się 6 lipca 1935 roku w wiosce Takcer w północno-wschodnim Tybecie. Jego rodzice, ubodzy chłopi, nazwali go Lhamo Thondup. Dwa lata później, zgodnie z wiekową tradycją, rozpoznano w nim kolejne wcielenie trzynastu poprzednich dalajlamów i Awalokiteśwary, […]
„Kapitalne”, „olśniewające”, „niedogmatyczne”, „sekularyzacyjne”: ślubny album tybetańskiej pary przetoczył się właśnie przez chiński internet, strącając lawinę przymiotników. Z takim łoskotem, że nad sprawą pochyliła się nawet reżimowa agencja Xinhua, która w oświadczającym się na klęczkach panu młodym i jego płaczącej ze szczęścia wybrance dostrzegła symbol nowego Tybetu i pokoleniowej cezury lat osiemdziesiątych. Słowem „Zeitgeist”.
Phagmo i Dzigme, którzy odbyli kary trzech lat więzienia za „współudział” w samospaleniu w Lhasie, zostali powitani jak bohaterowie w rodzinnej wiosce w Ngabie (chiń. Aba), w Sichuanie.
Urodziłam się w Njarongu, w Khamie, w 1934 roku. Mój ojciec nadał mi imię Adhi. Nasza rodzina nosiła miano Tape. Ojciec, Dordże Rabten, jak zdarzało się w Tybecie, był żonaty z dwiema kobietami. Starsza żona nazywała się Boczuma; ja byłam córką młodszej – Sonam Dolmy.
Latem w Lhasie lubi popadać – za dnia umiarkowanie i solidnie nocą. Choć rzeczywistość nie dorasta do „złotych promieni i ścielących się lotosów” ze starego porzekadła, powietrze wciąż jest kryształowe, a rośliny rosną jak szalone.
Edukacja przez ukazywanie naruszeń praw człowieka w innych krajach