Tej nocy śniłem
Że nad świętą górą Nida
Rozbłysło tęczowe światło
Pod przypominającym gęste chwasty optymizmem superszybkiego rozwoju gospodarczego skrywa się trzydzieści lat wątpliwości i dylematów społecznych. Tymczasem ja zdążam w dokładnie przeciwnym kierunku. Zamierzam poskrobać pod wspaniałościami dzisiejszych sukcesów w poszukiwaniu rzeczy, które mogą komuś zepsuć humor.
Dla Tybetańczyków w kraju i na wychodźstwie nastały bardzo trudne czasy. Xi Jinping prowadzi w Tybecie politykę twardej ręki: siłowej asymilacji, powszechnych represji i inwigilacji, które zatrzymały masowe protesty, takie jak powstanie z 2008 roku i wywołana nimi fala samospaleń. Znany chiński akademik powiedział mi niedawno, że Tybetańczycy stali się nową wzorową mniejszością. Jednocześnie Pekin wciąż szkaluje Dalajlamę i Centralną Administrację Tybetańską (CAT) w Indiach, najwyraźniej nie zamierzając wracać do dialogu, który urwał się w 2010 roku.
Kiedy opuszczałem dom,
Rodzice powiedzieli mi na pożegnanie:
„Ukończ studia i wracaj
Z dobrymi wiadomościami”.
Gdyby kupowanie ryb
nie rodziło negatywnej karmy,
skąd brałaby się zasługa
z fundowania posągów?
Pierwotnie Łonto było klasztorem bonu, dziś nie wiadomo jednak, kto go założył. Później – czego ślady wciąż są widoczne – należało do szkoły njingma.
Wedle ustnych przekazów chylącą się ku upadkowi świątynię uratował Sakja Triczen Taszi Rinczen, strzelając do niej z łuku. Od tego czasu nazywano ją Lhanjing, „starą” albo „przeszytą strzałą”.