Oser: Juszu rok później

Droga do Juszu była pełna emocji. Wszyscy wiemy, że 14 kwietnia 2010 roku miasto spustoszyło trzęsienie ziemi. Zabijało i burzyło. Wcześniej często bywałam w Juszu, raz spędziłam tam nawet dwa tygodnie, zakochując się w ludziach i ich obyczajach. Szczególne wrażenie zrobił na mnie Rinpocze, który założył bibliotekę z książkami tybetańskimi, ale i chińskimi oraz angielskimi, traktującymi nie tylko o buddyzmie.

Czytaj dalej

Oser: Spotkania pod Górą Kailaś. Gjandrak

Drikung jest jedną z najważniejszych szkół tradycji kagju. Ma długą historię, wysublimowane nauki i niezliczonych joginów, którzy osiągnęli najwyższe poziomy duchowego urzeczywistnienia. Stare przysłowie mówi „nie dorównasz władzy kaszagu, majątkowi szkoły karma kagju i mocy adeptów drikungu”. Od ośmiuset lat ich klasztory działały w całym Tybecie i każdym zakątku Himalajów. Pierwszy i główny, Drikung Til, leży w Maldrogongkarze, na wschód od Lhasy. Słynie z cmentarzyska i ceremonialnych abhiszek, udzielanych co dwanaście lat w roku małpy naszego kalendarza. W 2004 pojechałam tam z całą rodziną. Rozległe łąki pokrywał gąszcz wielkich i małych namiotów. Z rozstawionych wszędzie głośników dobiegał głęboki, nieziemski głos opata, intonującego wersy rytuału. Widzieliśmy też słynny kamień, na którym ćwiartuje się zwłoki. Ofiarna szarfa owinięta wokół sąsiedniego głazu sygnalizowała, że zmarły rozpoczyna właśnie ostatnią wędrówkę. Mówiono, że mimo ulewnego deszczu drugiego dnia liczba wiernych przekroczyła dwieście tysięcy. Wszyscy stali w milczeniu z odkrytymi głowami, pragnąc odebrać błogosławieństwo, dzięki któremu po śmierci ich umysły odnajdą właściwą drogę. Już sam ten widok sprawił, że nasz przewodnik płakał jak dziecko.

Czytaj dalej