Kwestia odrodzenia Jego Świątobliwości Dalajlamy ma konsekwencje dla spokoju i stabilności nie tylko w Tybecie, ale i wszystkich krajach, w których praktykuje się buddyzm tybetański, między innymi w sąsiednich Indiach, Chinach, Nepalu, Bhutanie, a także w Mongolii i gdzie indziej. Miliony osób na całym świecie darzą go wiarą, oddaniem i miłością, pokładają w nim zaufanie i nadzieję. Idzie więc o to, by rozpoznanie jego inkarnacji nie służyło politycznym interesom tej czy innej strony, państwa, organizacji albo osoby, tylko – zgodnie z prawdziwą Dharmą – buddyzmowi jako takiemu oraz wszystkim istotom.
Najlepiej rozmawiać o medytacji z kimś, kto ma w tej dziedzinie jakieś doświadczenie. Ze mną tak nie jest. Dziennikarze często pytają mnie, co robię zaraz po przebudzeniu, zakładając, jak sądzę, że medytuję, ponieważ tak zwykł odpowiadać im Jego Świątobliwość Dalajlama.
W 2015 roku zaprosiłem do Latse Library mieszkających w Stanach Zjednoczonych tłumaczy, którzy przekładają dzieła literackie z języka angielskiego na tybetański. Przez cały dzień rozmawialiśmy o liczbie publikacji, rynku wydawniczym, czytelnictwie, ukończonych i tłumaczonych właśnie książkach, translatorskich problemach oraz sposobach ich pokonywania. Uznaliśmy, że potrzebujemy nie tylko takich spotkań, ale przede wszystkim konkretnego projektu z wizją, programem i planem. I tak rok później narodziła się idea „108 przekładów”. Chciałbym powiedzieć o niej kilka słów z okazji opublikowania i udostępnienia pierwszych tybetańskich tłumaczeń w postaci książek elektronicznych.
Realia współczesnego świata – przede wszystkim cywilizacja informacyjna i rozwój nowoczesnych technologii – sprawiają, że wzajemne relacje, które łączą nas z innymi, są intensywniejsze niż kiedykolwiek. Myśląc o związkach, z reguły zniekształcamy je jednak pojęciami „ja” i „inni”. My jesteśmy tu, a oni tam, po tamtej stronie, różni i oderwani, jakby – wbrew oczywistym faktom – nic nas nie łączyło. Tymczasem na poziomie głębszym stanowimy część siebie nawzajem. Uczestniczymy we wspólnym doświadczaniu przyjemności i bólu oraz jesteśmy jedni za drugich odpowiedzialni.
29 października zeszłego roku przekazałem Wam i przywódcom Stałego Komitetu OZPL [Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych] długi list. Według towarzysza Shenga Huarena z Komórki Partii OZPL, prezydującego obradom, w których udział wzięli Wang Yunlong, sekretarz Komórki Partii Departamentu Administracji OZPL, Zhuwei Qun, wicedyrektor Departamentu Frontu Jedności, i Sithar, dyrektor Biura ds. Tybetu, 26 lutego tego roku na polecenie Rządu Centralnego Komórka Partii zajęła się moim pismem, podkreślając konieczność zgodności z rządowym dictum „odziedziczonej po przeszłości sprawy Tybetu”.
W Chengdu zorganizowano koncert z okazji trzydziestych czwartych urodzin Siedemnastego Karmapy, najwyższego hierarchy buddyjskiego, który w ostatnich latach zdołał opuścić Tybet.
Dla ludzi, jak i wszystkich czujących istot, najważniejsze jest życie. Klasztory w Indiach i Tybecie, zwłaszcza tybetańskie, z reguły leżą na terenie zadrzewionym. Nim zdaliśmy sobie sprawę z konieczności chronienia środowiska, lasy te bywały wycinane, często z myślą o sprzedaży drewna. Teraz staramy się zapobiegać i położyć kres temu procederowi w pobliżu świątyń, a także sadzić nowe drzewa.
Dziesiątki tysięcy wiernych uczestniczyły w Monlamie („święcie modlitwy”) szkoły kagju, podczas którego uroczyście intronizowano portret Gjalłanga Karmapy, jednego z najwyższych hierarchów buddyjskich na wychodźstwie.
Wieniec księżycowej poświaty brzasku tej mądrości, dogłębnej i czystej, darzy świetlistą radością.
Cudowne znaki promiennej jasności, kiść roześmianych księżyców krąży w zachwycającym tańcu pierwotnej pustości i ożywczego chłodu świetlistości, kładąc szeroki, kojący cień dobra i szczęścia na całym wszechświecie.