Na początku była mroczna pustka, z której wiatr wyczarował ocean, a następnie wielką górę. Tak narodził się wszechświat. Po uformowaniu się mórz, lądów i gór, w Cethangu, położonym na południe od miejsca, gdzie dziś jest Lhasa, pojawił się pierwszy człowiek.
Według tybetańskich źródeł 20 czerwca w Rebgongu (chiń. Tongren), w prefekturze Malho (chiń. Huangnan) prowincji Qinghai policja zatrzymała mężczyznę, który z okazji osiemdziesiątych urodzin Dalajlamy opublikował w sieci zdjęcie Jego Świątobliwości i flagi niepodległego Tybetu.
Według lokalnych źródeł 13 czerwca grupa policjantów „wkroczyła” do klasztoru Karma w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego i zatrzymała dwóch mnichów: Kargjala oraz Tenzina, których przewieziono na przesłuchanie do miasta.
Urodziłam się w Lhasie, w Tybecie w 1977 roku. Moja rodzina była biedna, lecz łączyła nas silna więź. Uwielbiałam bawić się i być z moimi dwiema starszymi siostrami oraz czterema braćmi. Przy kolacji ojciec opowiadał nam mnóstwo historii o Tybecie i Tybetańczykach. Chiny okupowały nasz kraj od 1949 roku, a moja rodzina naprawdę cierpiała pod ich rządami.
Tybetańskie źródła informują o zatrzymaniu mnicha lokalnego klasztoru oraz męża kobiety, która 27 maja dokonała samospalenia w Czone (chiń. Zhuoni), w prefekturze Kanlho (chiń. Gannan) prowincji Gansu.
„Kapitalne”, „olśniewające”, „niedogmatyczne”, „sekularyzacyjne”: ślubny album tybetańskiej pary przetoczył się właśnie przez chiński internet, strącając lawinę przymiotników. Z takim łoskotem, że nad sprawą pochyliła się nawet reżimowa agencja Xinhua, która w oświadczającym się na klęczkach panu młodym i jego płaczącej ze szczęścia wybrance dostrzegła symbol nowego Tybetu i pokoleniowej cezury lat osiemdziesiątych. Słowem „Zeitgeist”.