Nadawana w najlepszym czasie reklama „Podróży do Tybetu” ryczy: „stawiamy na wycieczki do zachodnich prowincji i kulturę Dachu Świata”. Po obejrzeniu ostatniego odcinka zemdliło mnie jednak tak, jakbym połknęła muchę. Tym razem tybetański „przewodnik” i chiński dziennikarz zajęli się „murem romansów” i przesłuchali kilkoro turystów, którzy unisono zachwycają się składającymi pokłony pielgrzymami.
Archiwa tagu: Obyczaj
Dakpo Czi: Udupieni przez telefon
Pema Ceten: Zdjęcie
Pierwsze zdjęcie zrobiono mi, kiedy miałem jedenaście albo dwanaście lat. Doskonale pamiętam starszawego Chińczyka w okularach, który rok w rok pojawiał się u nas z aparatem na szyi i przekonywał ludzi do zamawiania pamiątkowych fotografii. Na wsi było wtedy krucho z pieniędzmi, więc na jego widok rodzice chowali się po kątach, żeby wodzone na pokuszenie dzieci nie robiły scen, narażając dorosłych na utratę twarzy.
NN: Bracie księżycu
NN: Monolog protegowanego (czyli jak budować lepszy, harmonijny Tybet)
NN: Pieniądz wszystko tak zmienia
Bogaci rodzice mieszkają w wysokich domach
Biedni zasypiają w kącie
Jedni i drudzy są kochającymi rodzicami
Pieniądz wszystko tak zmienia
Oser: I kto tu jest „orientalistą”?
Protesty, które przetoczyły się przez Tybet trzy lata temu, natchnęły do wynurzeń zatrzęsienie dyżurnych akademików i pisarzy.
Profesorowie Wang Hui (ten akurat nie udaje znawcy Tybetu) z Uniwersytetu Tsinghua oraz Shen Weirong (tu już ekspert pełną gębą) z Uniwersytetu Renmin rzucili się do piór piętnować i smagać „zachodni kompleks” i „mit Shangri-li” jako tajemniczy „orientalizm”.
NN: W tym roku nie ma Losaru
Zeszły rok spłynął krwią,
W Lhasie łan rodaków
Ścięty gradem strzał.
W tym roku nie ma dla nas Losaru.
Zabójca vlogerki z Ngaby skazany na karę śmierci
Chińskie media informują, że zabójca Lhamo, popularnej tybetańskiej vlogerki z Ngaby (chiń. Aba) w Sichuanie, 14 października został skazany na karę śmierci.
Pasang Jangdzi Szerpa: Góry jako metafora
Pamiętam, jak babcia składała ofiarę z kadzidlanego dymu bóstwu Khumbi Jullha. Ten obraz stanowi duchowy pomost, łączący mnie z miejscem, które nazywam domem. Budząc się rano, nieodmiennie słyszałem jej Om mani padme hung. Patrzyłem, jak wygarnia z paleniska żar i sypie na niego wysuszone gałązki jałowca. Kuchnię wypełniał szary dym, gdy wynosiła mosiężną szufelkę na dziedziniec, skąd wonną smugę zanosił górom wiatr.