Chcę dziś mówić o prawach kobiet. Gdyby zapytano nas o zdanie, każda odpowiedziałaby, że pragniemy równego traktowania. Moim zdaniem „równość” sprowadza się do tego, że kobiety powinny móc robić to, co mężczyźni, i mieć takie same możliwości.

Chcę dziś mówić o prawach kobiet. Gdyby zapytano nas o zdanie, każda odpowiedziałaby, że pragniemy równego traktowania. Moim zdaniem „równość” sprowadza się do tego, że kobiety powinny móc robić to, co mężczyźni, i mieć takie same możliwości.
1. Poeci: są nimi nasi uczeni, a co się z nich wylewa, wyznacza nurt myśli intelektualnych elit, którym śni się po nocach gie, dawno zapomniane w Chinach czy na Zachodzie (typu: poezja trzeciej generacji itp.). Uwłaczają progresywnej kulturze i bezwiednie depczą wielkość poezji tworzonej kiedyś przez ich własnych rodaków. Piszą wiersze zbudowane z garści przypadkowych rzeczowników podlanych sosem abstrakcyjnego bełkotu, którego sami nie rozumieją.
Nadawana w najlepszym czasie reklama „Podróży do Tybetu” ryczy: „stawiamy na wycieczki do zachodnich prowincji i kulturę Dachu Świata”. Po obejrzeniu ostatniego odcinka zemdliło mnie jednak tak, jakbym połknęła muchę. Tym razem tybetański „przewodnik” i chiński dziennikarz zajęli się „murem romansów” i przesłuchali kilkoro turystów, którzy unisono zachwycają się składającymi pokłony pielgrzymami.
Pierwsze zdjęcie zrobiono mi, kiedy miałem jedenaście albo dwanaście lat. Doskonale pamiętam starszawego Chińczyka w okularach, który rok w rok pojawiał się u nas z aparatem na szyi i przekonywał ludzi do zamawiania pamiątkowych fotografii. Na wsi było wtedy krucho z pieniędzmi, więc na jego widok rodzice chowali się po kątach, żeby wodzone na pokuszenie dzieci nie robiły scen, narażając dorosłych na utratę twarzy.
Bogaci rodzice mieszkają w wysokich domach
Biedni zasypiają w kącie
Jedni i drudzy są kochającymi rodzicami
Pieniądz wszystko tak zmienia
Protesty, które przetoczyły się przez Tybet trzy lata temu, natchnęły do wynurzeń zatrzęsienie dyżurnych akademików i pisarzy.
Profesorowie Wang Hui (ten akurat nie udaje znawcy Tybetu) z Uniwersytetu Tsinghua oraz Shen Weirong (tu już ekspert pełną gębą) z Uniwersytetu Renmin rzucili się do piór piętnować i smagać „zachodni kompleks” i „mit Shangri-li” jako tajemniczy „orientalizm”.
Zeszły rok spłynął krwią,
W Lhasie łan rodaków
Ścięty gradem strzał.
W tym roku nie ma dla nas Losaru.