Tybetańczycy skarżą się na restrykcje, towarzyszące dziesięciodniowym obchodom Nowego Roku kalendarza tybetańskiego, które – zbiegając się tym razem z chińskimi – rozpoczęły się 5 lutego.
Archiwa tagu: Polityka
Oser: Turkiestan Wschodni tybetańskimi oczami
Taki tytuł nadałam swoim szczątkowym notatkom sprzed piętnastu lat, z 2003 roku. Robiłam zdjęcia i zapiski przez całą drogę. Nasza podróż trwała niecałe dwa tygodnie, ale odwiedziłam kilkanaście miejscowości w Nanjiangu (czyli Południowym Xinjiangu), tych wszystkich Hotanów, Turpanów, Jekenów i Kaszgarów, których nazwy dzwonią mi w uszach do dzisiaj. Notatki urywają się jednak w połowie. Najpierw myślałam, że do nich wrócę i wszystko dokończę. Chciałam odwiedzić inne miejsca, całą północ, Urumczi – i przez myśl mi nie przeszło, że moja pierwsza wizyta w Turkiestanie Wschodnim będzie zapewne ostatnią. Nie dlatego, że nie chcę, ale z uwagi na sytuację. W 2009 roku Wang Lixiong wydał książkę Moje zachodnie Chiny, wasz Turkiestan Wschodni i bardzo chciał mnie tam znów zabrać, ale znajomi stanowczo to odradzali, prosząc o poczekanie na bardziej sprzyjające okoliczności albo na lepszy moment. I tak czekamy do dzisiaj. Każde też wie, że sytuacja zmienia się wyłącznie na gorsze. Głosów przyjaciół nie słyszeliśmy od bardzo dawna.
„Paramilitarny” ośrodek edukacji politycznej w Szigace
W Szigace (chiń. Rigaze / Xigaze) oddano w styczniu nowy „ośrodek edukacji politycznej” dla tysięcy partyjnych aparatczyków, delegowanych – w celu „strzeżenia stabilizacji oraz zwalczania separatyzmu i wpływów Dalaja” – do tybetańskich osad, klasztorów i szkół. Władze chińskie zapowiadają też, że w maju otwarty zostanie „Pałac młodzieży tybetańskiej”, wielkie „centrum edukacji patriotycznej dla dzieci i nastolatków” w Lhasie.
Trzech aparatczyków z TRA wydalonych z partii za „czczenie przedmiotów”
„Global Times”, anglojęzyczna przybudówka „Dziennika Ludowego”, oficjalnego organu Komunistycznej Partii Chin (KPCh), informuje o filmie propagandowym, opowiadającym o karaniu tybetańskich aparatczyków za „naruszanie dyscypliny”.
Władze chińskie apelują do „powracających Tybetańczyków” o pomoc w zwalczaniu separatyzmu
Władze Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA) „zachęcają Tybetańczyków, którzy wrócili z zagranicy, oraz osoby mające tam krewnych do pomagania w promowaniu jedności etnicznej i zwalczania separatyzmu”.
Panczenlama: Wystąpienie na forum Stałego Komitetu TRA Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, Pekin, 28 marca 1987 roku
Żyjemy w kraju wielu narodów. Obok Chińczyków mamy tu pięćdziesiąt pięć mniejszości narodowych. Lewackie odchylenia, tak przed, jak i po rewolucji kulturalnej, zawsze przysparzały im wielu cierpień. Zupełnie niedawno opublikowano „Historię Pasang i jej krewnych” po to tylko, żeby ośmieszyć Tybetańczyków. W zeszłym roku przedstawiciele z Tybetu protestowali, gdy na podstawie tego tekstu pisano scenariusz. Zwróciliśmy się nawet do wiceprzewodniczącego Ngabo Ngałanga Dzigme, by przedstawił nasze obiekcje odpowiednim departamentom. Mimo to film powstał i dostał nawet nagrodę. Wyróżniono również podobne „dzieło”, zatytułowane „Współczucie bez litości”. Podobne afronty spotykały także inne mniejszości narodowe.
Zdjęcia chińskich przywódców na tybetańskich ołtarzach
Niezależne źródła informują o nowej kampanii chińskich władz, które każą Tybetańczykom zastępować religijne wizerunki portretami przywódców partii i „oddawać im cześć”.
Gwałtowny spadek liczby nowych uchodźców z Tybetu
Indyjskie media, powołując się na dane agend tybetańskiej diaspory, informują o gwałtownym spadku liczby Tybetańczyków, którym udaje się dotrzeć do Indii.
Chińskie media zapowiadają pomniki „historycznych namiestników” w Tybecie
Delegaci Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej (OLPKK) z Tybetańskiego Regionu Autonomicznego chcą wystawiać pomniki chińskim „oficjelom stacjonującym niegdyś w Tybecie”.
Południowy Księżyc: W bólu jest też nadzieja
Pierwszych przedstawicieli innych kultur poznałam w studium policealnym dla mniejszości etnicznych. W mojej klasie było kilkanaście osób z Tybetu i ponad trzydzieści z Xinjiangu. Tybetańska współlokatorka z akademika znała świetnie mandaryński i syczuański. Rodzina przysyłała jej paczki z lokalnymi specjałami, więc często objadałyśmy się campą i suszonym mięsem albo popijałyśmy herbatę z masłem. Kiedy zimą zapominali o ogrzewaniu, Tybetanki siadały w rzędzie i przykrywały nogi długim wełnianym kocem. Wyglądało to uroczo i swojsko.