Pewnego gorącego, wyjątkowo dusznego pekińskiego popołudnia znajomy z Tokio zapytał mnie, jaki wpływ miała na Tybet Rewolucja Xinhai, przypominając przy okazji, że w tym roku obchodzimy stulecie tamtych wydarzeń. Chiny zdają się o to w ogóle nie dbać, zajęte entuzjastycznym reanimowaniem i promowaniem „czerwonej klasyki” z okazji dziewięćdziesiątki Komunistycznej Partii Chin. Choć nowe państwo narodowe wyrosło na gruzach imperium mandżurskiego, najwyraźniej nie ma chętnych do składania podziękowań za obalenie starego reżimu.
Według tybetańskich źródeł w Darcedo (chiń. Kangding), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan zatrzymano dwie osoby „podejrzewane o kontaktowanie się z krewnymi za granicą”.
Nazywam się Taszi Rabten. Piszę pod pseudonimem Therang. Pochodzę z Dzoge w Amdo. Można nazwać mnie osobą, która odmawia udziału w „chińskim marzeniu”. Nie mam z nim nic wspólnego. Nie chcę należeć do żadnej rządowej struktury. Kocham wolność.
Sześciu specjalnych sprawozdawców ONZ upomniało się o troje tybetańskich więźniów politycznych, wyrażając przy tym „poważne zaniepokojenie” represjonowaniem Tybetańczyków, którzy próbują pielęgnować rodzimą kulturę.
Tybetańskie źródła informują o zwolnieniu i „ponownym procesie” założycieli „złej organizacji”, walczących o odzyskanie ziem przejętych przez władze lokalne w Rebgongu (chiń. Tongren), w prefekturze Malho (chiń. Huangnan) prowincji Qinghai.