Według tybetańskich źródeł policja aresztowała troje nastolatków, którzy „nie dopełnili obowiązku zarejestrowania grupy” na popularnym portalu WeChat. Jeden trafił do szpitala z połamanymi nogami.
Prezydencki dekret mający ograniczyć korzystanie z aplikacji mobilnej WeChat, która od 20 września nie będzie dostępna na platformie dystrybucji cyfrowej App Store, stał się kolejną kością niezgody w coraz gorszych relacjach między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. W przeciwieństwie do większości posunięć administracji Donalda Trumpa ta decyzja powinna jednak dobrze służyć prawom człowieka.
Niezależne źródła informują, że kontrolowany przez władze chińskie portal społecznościowy i komunikator internetowy WeChat blokuje konta „wpływowych” członków tybetańskiej diaspory.
Como i Njidon, siostry, zostały zatrzymane 23 października w Serszulu (chiń. Shiqu), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan po opublikowaniu „buddyjskiego” apelu na platformie WeChat.
Semkji Dolma z Damszungu (chiń. Dangxiong) w Tybetańskim Regionie Autonomicznym została skazana na półtora roku więzienia za „ujawnienie tajemnicy państwowej”.
Łangczuk Co z okręgu Czilen (albo Dola; chiń. Qilian) w prefekturze Codziang (chiń. Haibei) prowincji Qinghai została zatrzymana za opublikowanie zdjęcia Dalajlamy na platformie WeChat.
Thupsam z Kardze (chiń. Ganzi) w prowincji Sichuan został skazany na karę dwóch lat pozbawienia wolności za „ujawnienie tajemnicy państwowej” i „zagrażanie bezpieczeństwu państwa”.
Chinka – zidentyfikowana przez policję jako „Liu” – została zatrzymana w Lhasie po opublikowaniu rasistowskiej wiadomości, która oburzyła Tybetańczyków.
Edukacja przez ukazywanie naruszeń praw człowieka w innych krajach