Orałem serce jak pole,
Licząc na obfite plony,
Ale ty uciekłaś do krainy szczęścia
W sukni panny młodej.
Orałem serce jak pole,
Licząc na obfite plony,
Ale ty uciekłaś do krainy szczęścia
W sukni panny młodej.
Nadawana w najlepszym czasie reklama „Podróży do Tybetu” ryczy: „stawiamy na wycieczki do zachodnich prowincji i kulturę Dachu Świata”. Po obejrzeniu ostatniego odcinka zemdliło mnie jednak tak, jakbym połknęła muchę. Tym razem tybetański „przewodnik” i chiński dziennikarz zajęli się „murem romansów” i przesłuchali kilkoro turystów, którzy unisono zachwycają się składającymi pokłony pielgrzymami.
„Sytuacja w Lhasie jest tragiczna! Pamiętajcie o nas!”.
„Jestem w szoku! Doliczyłem się 28 autobusów przed lhaskim Liceum nr 2, a ciągle podjeżdżają nowe. W jednym mieści się jakieś 50 osób, więc mamy tu co najmniej 1400 zarażonych. Widziałem niewidomego, staruszków na wózkach i niemowlaki w becikach. Zapakowali nas do autobusu o 21:30, minęło pięć godzin i ciągle czekamy. Przed bramą szkoły koszmarny bałagan, nad którym nikt nie panuję. Nie ma się co łudzić, nie zmrużymy dziś oka”.
Pamiętam ten pełen optymizmu i energii rok dwa tysiące drugi, to przecież tak niedawno. Właściwie widzę to na własne oczy: drzewko zasadzone w twojej intencji przez jednego z honorowych gości prawie się nie zmieniło. Ale bodaj tylko ono.
chłopiec ląduje w Londynie
w dwa tysiące którymś, gra na konsoli.
to jest tybetańska historia.
jeden trup, dziesięć trupów, sto trupów, tysiąc trupów
jedna wiadomość, dziesięć wiadomości, sto wiadomości, tysiąc wiadomości
prawda sztuk jeden, kłamstwo dziewięć, prawda dwadzieścia, kłamstwo dziewięćset
W lipcu 2022 roku Xi Jinping wygłosił przemówienie podczas konferencji poświęconej zadaniom Frontu Jedności. Według agencji Xinhua przewodniczący wzywał do „jedności i ciężkiej pracy Chińczyków w kraju i za granicą w imię wielkiego odmłodzenia narodu chińskiego”. Misję Frontu zdefiniował jako „prawdziwe zjednoczenie synów i córek narodu chińskiego ze wszystkich partii politycznych, grup etnicznych i warstw społecznych, bez względu na to, jakie wyznają poglądy i w jakich żyją ustrojach”.
Zawsze chciałam wybrać się do Chengde. Nie dla letniej rezydencji Qingów, ale pałaców Dalajlamy („małej Potali”) i Panczenlamy ufundowanych przez jednego z cesarzy tej dynastii. Niedawno to marzenie (oddalone o jakieś dwieście kilometrów od Pekinu) udało mi się zwiedzić w towarzystwie cudzoziemskiego kolegi. Chengde upodobali sobie jako letnisko i uzdrowisko mongolscy oraz mandżurscy władcy tego kraju, dziś jednak trudno tam o jakąkolwiek „mniejszość etniczną” (poza, ma się rozumieć, broszurkami dla turystów). Po drodze człowiek w moro próbował sprzedać znajomemu teleskop, który jakoby odsłużył swoje w artylerii Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Znawca Tybetu, sinolog skusić się nie dał. Jak się jednak okazało, dżentelmen z przyrządem astronomicznym tylko otwierał paradę oszustów (przygotowuje na to zresztą wpuszczenie Chengde w jakąkolwiek wyszukiwarkę).