Wieniec księżycowej poświaty brzasku tej mądrości, dogłębnej i czystej, darzy świetlistą radością. Cudowne znaki promiennej jasności, kiść roześmianych księżyców krąży w zachwycającym tańcu pierwotnej pustości i ożywczego chłodu świetlistości, kładąc szeroki, kojący cień dobra i szczęścia na całym wszechświecie.
Om Swasti. Z prawoskrętnej muszli Czystego współczucia ciała mowy i umysłu Tryska rzeka dobrych intencji, których nic nie odmieni. Niech więc ta niezrównana, słodka, dźwięczna melodia, Balsam dla ucha, Rozchyli lotosowe płatki prawości, doskonałości i dobroci.
W tym tygodniu zginęło w płomieniach dwóch młodych Tybetańczyków, dwoje dzieci – jedno w Tybecie, drugie w Indiach. Przepełniony wielkim bólem, nie mogąc myśleć o tym spokojnie, zwracam się z apelem do Tybetańczyków w kraju i za granicą.
Zrodzone z oceanu mleka Twych szlachetnych intencji, Pośrodku tysiąca płatków otwiera się serce białego lotosu. Strażniku Tybetu, uosabiający Współczucie, Mądrość i Siłę, Tyś bóstwem przeznaczonym tej krainie ośnieżonych gór. Czenreziku, który żyjesz pośród nas od osiemdziesięciu lat, Całym sercem zdrowia Ci życzę i długowieczności.
Każdy, kto w ostatnich dniach śledził histeryczną obsesję indyjskich mediów na punkcie pewnego buddyjskiego mnicha, musiał dojść do wniosku, że wszystkie te historyjki przepisano z groszowych powieści szpiegowskich. W zeszłym miesiącu policja znalazła banknoty z różnych państw, w tym także Chin, równowartość miliona sześciuset tysięcy dolarów amerykańskich, w północnoindyjskim klasztorze XVII Karmapy Ugjena Trinle Dordże, […]
Po raz pierwszy zobaczyłam ojczysty kraj, mając dwadzieścia sześć lat. Przez kwadrans stałam na jego krawędzi. Do granicy Tybetu i Nepalu wędrowałam siedem dni. Pieszo, jak moi rodzice pół wieku wcześniej, tyle że oni szli w przeciwnym kierunku, zostawiając za sobą miejsce, o którym nie mogą już opowiadać.
Życie Dalajlamy dobiegało końca, a nie udało mu się ziścić marzenia o powrocie do Tybetu. Rząd Chin wciąż trzymał jego ojczyznę w żelaznym uścisku; zrozpaczeni Tybetańczycy nie mogli wiele na to poradzić.
Obejrzałam na Facebooku bollywoodzki klip indyjskiego gwiazdora: przystojny facet, fajny kawałek, sceniczne emocje, aplauz – ale mój wzrok najbardziej przykuła powiewająca na wietrze tybetańska flaga. Która od razu przypomniała mi, że czytałam gdzieś, iż cenzorzy kazali potem wyciąć tę scenę. Najpewniej, by nie drażnić Pekinu.
Edukacja przez ukazywanie naruszeń praw człowieka w innych krajach