Sanskryckie określenie nauczyciela, kaljanamitra, oznacza „pięknego, błogosławionego, prawego przyjaciela”. Takiego, który sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi, i pomaga tworzyć warunki do rozwoju duchowego. Bywa to bardzo bezpośrednie: nauczyciel ucieleśnia przymioty, które chcemy posiadać, i objaśnia Dharmę, umożliwiając jej zrozumienie i wprowadzenie w życie. Ale może też działać bardziej subtelnie – widząc w was potencjał, jakiego sami nie dostrzegacie, wskazując dojrzewające do zmiany okoliczności, poruszając struny, o których istnieniu nie macie pojęcia.
Taszi Łangczuk – biznesmen i społecznik z Juszu (chiń. Yushu) w prowincji Qinghai, monitujący władze wszystkich szczebli o zapewnienie „konstytucyjnego” miejsca językowi tybetańskiemu w systemie oświaty i skazany na pięć lat pozbawienia wolności za rozmawianie o tym z zagranicznym dziennikarzem – został pobity przez „nieznanych sprawców” w Darlagu (chiń. Dari), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo).
Przyjechałem do Darlagu o piętnastej 19 sierpnia 2023 roku. Wysiadłem na głównym skrzyżowaniu i po kwadransie opublikowałem na Douyin film sprzed bramy okręgowej szkoły średniej oraz zrobiłem tam sobie zdjęcie.
Władze chińskie sinizują obchody Szotonu – jednego z najpopularniejszych tybetańskich świąt, które kończy „letnie odosobnienie” w klasztorach buddyjskich i ściąga do Lhasy tysiące wiernych.
Odkąd je zobaczyłem, czuję szczególny związek z ostatnim zdjęciem, jakie zrobiono Gendunowi Czophelowi. Często na nie patrzę. Kiedy jest mi bardzo smutno, nawet kilka razy dziennie. Zawsze, jakby wywoływało halucynacje, po chwili zdaje mi się, że na nim jestem, przycupnięty obok łóżka. I słyszę, co mówi Gendun Czophel. Nieodmiennie przechodzą mnie wtedy zimne dreszcze i zaczynam się dusić.
Pekin zorganizował seminarium tybetologiczne (14–16 sierpnia), w którym wzięło udział „ponad trzystu uczonych z całego świata”. Według raportu opublikowanego przez Departament Pracy Frontu Jedności (organu partii zajmującego się między innymi „grupami etnicznymi”) akademicy wezwali do posługiwania się chińskim terminem „Xizang”, a nie różnojęzycznymi odpowiednikami słowa „Tybet”, które „wprowadzają w błąd społeczność międzynarodową, sugerując większy obszar”.
Wyroki Tybetańczyków, których skazano za „zagrażanie bezpieczeństwu państwa”, czyli przestępstwa „polityczne”, są usuwane z centralnej bazy orzeczeń sądowych.