W ostatnich dniach września 2012 roku kolejna grupa odchodzących do rezerwy żołnierzy Ludowej Policji Zbrojnej (LPZ) i Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (AL-W) zdała w Lhasie egzamin upoważniający do rozpoczęcia zwyczajnej służby policyjnej w Tybetańskim Regionie Autonomicznym.
Władze chińskie przejmują kontrolę nad całą strukturą administracyjną Instytutu Studiów Buddyjskich Larung Gar – w Sertharze (chiń. Seda), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan – któremu w połowie 2016 roku narzucono limit liczby duchownych, wydalając potem tysiące „nadliczbowych” mnichów i mniszek oraz burząc ich domy.
Ani mi Schronienia, ani Opiekuna. Nigdy nie zapomnę, jak płakała wtedy mama, jak ciężko wzdychał tata, modląc się z zaciśniętymi oczami o błogosławieństwo Trzech Klejnotów: drogocennego Buddy, drogocennej Dharmy i drogocennej Sanghi. Jak osierocone dzieci.
Władze tybetańskich prefektur prowincji Sichuan na początku stycznia wydały rozporządzenie, nakazując „bezzwłoczny powrót” do kraju setkom Tybetańczyków, przebywających w Indiach i Nepalu.
Pół-Tybetanka Cui Yuying została 20 stycznia mianowana przewodniczącą struktur Komunistycznej Partii Chin (KPCh) w prowincji Fujian. Żaden Tybetańczyk nie piastował wcześniej tak ważnego – bo oznaczającego autentyczną władzę – stanowiska.
Władze centralne informują o „skierowaniu” dziesięciu tysięcy chińskich nauczycieli do „mniejszościowego” Tybetańskiego Regionu Autonomicznego i ujgurskiego Xinjiangu.
Chińskie media informują, że władze lokalne organizują „miesięczne szkolenia”, które mają „zaszczepić ducha XIX Zjazdu Komunistycznej Partii Chin tybetańskim mnichom i mniszkom”.
Tybet znalazł się w błędnym kole – żaden Chińczyk ani Tybetańczyk w ChRL nie chce, żeby jego nazwisko pojawiło się w mediach w kontekście jakichkolwiek wyzwań związanych z Tybetem, ponieważ wie, że każda taka historia, nawet dotycząca środowiska naturalnego, zostanie upolityczniona. Słychać więc głównie (w zachodnich środkach masowego przekazu) „działaczy praw człowieka”, cudzoziemców i diasporę, co dolewa tylko oliwy do tego ognia i czyni bardziej niebezpiecznym zabieranie głosu w Chinach.