W słynących ze swoich osiągnięć szkołach średnich Ngaby wprowadza się właśnie siłą »model edukacji nr 2« [z chińskim jako językiem wykładowym]. W tle toczy się dyskusja uczonych, nauczycieli i rodziców, którzy przywołują wszystkie argumenty: do podstawowych zasad kształcenia dzieci po ustawowe ramy jedności etnicznej.
Władze chińskie ogłaszają nowe przepisy, które dodatkowo, „odgórnie” zaostrzą rygory „Pełnego mechanizmu długoterminowego zarządzania tybetańskimi klasztorami buddyjskimi”, obowiązujące w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA) od 2012 roku.
Zangkar Dziamjang żyje, choć siedzi w więzieniu. Kilka dni temu, podczas dorocznego posiedzenia, pochylił się nad nim jeden z deputowanych naszego parlamentu. A dokładniej: uśmiercił, prosząc jeszcze o modlitwy i kondolencje. Nie mam pojęcia, co tam pijecie, ale przynosicie hańbę tej Izbie.
Zangkar Dziamjang – uprowadzony przez policję w 2020 roku pisarz z Ngaby (chiń. Aba) w Sichuanie – odbywa karę czterech lat więzienia za „separatyzm i rozpowszechnianie pogłosek na internetowych czatach”.
Komitet Praw Ekonomicznych, Socjalnych i Kulturalnych Organizacji Narodów Zjednoczonych skrytykował Chiny za „drastyczne ograniczanie możliwości korzystania z prawa do uczestniczenia w życiu kulturalnym, w tym prawa do nauczania języków, historii i kultury mniejszości”.
Policja zatrzymała studenta, który organizował uroczystości noworoczne w Zungczu (chiń. Songpan), w prefekturze Ngaba (chiń. Aba) prowincji Sichuan i umieścił na scenie chorągiew buddyjską zamiast chińskiej flagi.
Czterej specjalni sprawozdawcy ONZ – do spraw mniejszości; praw kulturowych; edukacji; wolności religii i przekonań – upublicznili list, w którym wyrażają „poważne zaniepokojenie polityką akulturacji i asymilacji kultury tybetańskiej poprzez szereg opresyjnych działań, wymierzonych w tybetańskie instytucje edukacyjne, religijne i językowe”.
Tybetańskie źródła informują o „zaginięciu” mężczyzny, którego zatrzymano w zeszłym roku w Darlagu (chiń. Dari), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai „zaraz po opublikowaniu na portalu WeChat postu o znaczeniu języka tybetańskiego”.
Taszi Łangczuk – biznesmen i społecznik, który spędził pięć lat w więzieniu za rozmawianie z amerykańskim dziennikarzem o petycjach o zapewnienie „konstytucyjnego” miejsca w systemie oświaty językowi tybetańskiemu – „znikł” z chińskiego serwisu Weibo po opisaniu swoich perypetii ze znalezieniem noclegu w prefekturach Golog (chiń. Guoluo) i Malho (chiń. Huangnan) prowincji Qinghai.