Pamiętasz ten jesienny ranek,
gdy wybraliśmy się z pielgrzymką do Drepungu?
Władze lokalne informują, że 28 stycznia zatrzymano Tybetańczyka, który „rozpowszechniał pogłoski o koronawirusie” w mediach społecznościowych.
1
Wszystko wskazuje na to, że w obecnym kryzysie tybetańskim powtarza się historia z 2008 roku. Powtarzalność, nie przeczę, ma sens, zwłaszcza w przypadku protestu. Problem jednak nie w demonstrantach, ale w partiach – w tej, przeciw której występują, oraz tej, co ich reprezentuje. Cztery lata to niemało, a obie strony nawet nie drgnęły.
Chińskie agencje poinformowały o noworocznych życzeniach Gjalcena Norbu, którego w 1995 roku władze w Pekinie mianowały „autentycznym wcieleniem Panczenlamy” po uprowadzeniu chłopca wskazanego przez Dalajlamę zgodnie z buddyjską tradycją.
Otwórzcie pierwszą lepszą chińską publikację naukową albo partyjny dokument poświęcony Wyżynie Tybetańskiej, a zaraz znajdziecie któreś z tych określeń (jeśli nie ich komplet): „trudne warunki”, „surowy klimat”, „siarczysty mróz”, „sucha ziemia”, „nieużytki”, „delikatny ekosystem”. Skąd biorą się te apokaliptyczne frazy? A przede wszystkim, czy mają pojęciowe odpowiedniki w językach rdzennych mieszkańców – tybetańskich pasterzy i rolników?
Kunczok Dzinpa – pięćdziesięciojednoletni przewodnik, skazany na 21 lat więzienia za przekazanie informacji o protestach w Driru (chiń. Biru), w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego – zmarł 6 lutego w lhaskim szpitalu, do którego przewieziono go bez wiedzy najbliższych. Według lokalnych źródeł miał wylew krwi do mózgu i był sparaliżowany.
Przed Losarem, Nowym Rokiem kalendarza tybetańskiego (który w tym roku przypadał 12 lutego i zbiegł się z chińskim) władze kazały zamknąć wszystkie świątynie w Lhasie.
Do Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych
Raz: rośnie liczba samospaleń w Tybecie i obszar, na którym się ich dokonuje; bardzo poważna jest sytuacja w Xinjiangu, gdzie raz po raz dochodzi do aktów przemocy. Na terenach zamieszkiwanych przez Tybetańczyków i Ujgurów postawiono w stan gotowości niezliczonych policjantów i wzniesiono liczne fortyfikacje. Wygląda to jak wojna. Nawet w Mongolii Wewnętrznej, gdzie zawsze było stosunkowo spokojnie, doszło w zeszłym roku do protestów. Wszystko to świadczy dobitnie o poważnych niedostatkach obecnej polityki wobec narodowości. Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych powinno zbadać faktyczną sytuację na tych terenach oraz poddać się samokrytyce i zrewidować politykę wobec narodowości.
Według Tybetańskiego Centrum Praw Człowieka i Demokracji (TCHRD) z Dharamsali w styczniu 2020 roku komisja prawna Stałego Komitetu Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (OZPL) stwierdziła, że „lokalne przepisy, które wymagają używania i rozwijania mówionego i pisanego języka mniejszości, są niezgodne z konstytucją”, sankcjonując agresywną asymilacyjną politykę Komunistycznej Partii Chin w Tybecie, Turkiestanie Wschodnim i Mongolii Wewnętrznej.
Pokłon Lamie!
Choroba jest wyobrażeniem, pojęciem.
Jeśli masz chorować, rób to w bezmiarze dharmaty.
Naturze wszechrzeczy nic nie dolega.