Twoje nagłe odejście
jest jak cios w serce.
Błagam, pamiętaj mnie,
Drogocenny Lamo.
Wu Yingjie – przewodniczący struktur Komunistycznej Partii Chin w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (TRA), czyli najwyższy namiestnik Pekinu w Lhasie od sierpnia 2016 do października 2021 roku – przyznał się do przyjmowania wielomilionowych łapówek.
Dorastając w Tybecie w latach dziewięćdziesiątych, usypiałem przy cichych trzaskach radia. Rytuał powtarzał się co wieczór. Gdy tylko zaszło słońce, dziadek wstawał, ryglował okna i drzwi, po czym zasiadał przed starym drewnianym radioodbiornikiem, którego krawędzie zdążyły się zaokrąglić od gładzenia palcami.
Podczas dorocznych posiedzeń XIV Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej (OLPKK) oraz Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych (OZPL) Pekin przedstawił zarys „nowej polityki etnicznej jedności” (czytaj: asymilacji), którą władze od lat „testują” w Tybecie i ujgurskim Turkiestanie Wschodnim (Xinjiang).
Drugi tydzień marca 1990 roku był dla Tybetańczyków pełen historycznych odniesień. Nie tylko za sprawą rocznicy najważniejszego wydarzenia w dziejach ich walki z Chińczykami i zmianą dekady, ale przede wszystkim zamknięcia dziesięcioletniego okresu w najnowszej historii kraju. Jego wagę można zilustrować jednym obrazem: 4 marca, w niedzielę, świat dowiedział się, że przed świątynią Dżokhang, na głównym placu w tybetańskiej dzielnicy miasta, stoją cztery czołgi1.
Organizacja Human Rights Watch (HRW) informuje, że Pekin „mnoży restrykcje”, utrudniając zdobycie paszportu i opuszczenie kraju. W najtrudniejszej sytuacji są „dyskryminowani podwójnie” Tybetańczycy i Ujgurzy.
Ogłoszenie planu zamknięcia rozgłośni Radia Wolna Azja (RFA) i Głosu Ameryki (VOA) jest ciosem dla milionów Tybetańczyków. Od dekad tybetańskojęzyczne audycje obu stacji były jak koło ratunkowe dla ludzi odciętych od świata „wielkim murem” cenzury, umożliwiając Tybetańczykom w kraju i za granicą dostęp do prawdy i stanowiąc niezastąpione źródło informacji dla społeczności międzynarodowej. Powoływała się na nie Rada Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych, eksperci, obrońcy przyrody i organizacje praw człowieka. Zamknięcie rozgłośni najprawdopodobniej zepchnie Tybet na jeszcze dalszy plan, zmniejszając zainteresowanie świata naszym losem.
Amerykański konglomerat technologiczny Meta oraz indyjskie media informują o zamknięciu wielu założonych w Chinach „skoordynowanych fałszywych profili i stron”, których zdaniem było „sianie dezinformacji oraz szkalowanie Dalajlamy”.
1
Łangczen był kolegą z dzieciństwa. Kiedy opuścił klasztor, stał się nagle męski, a w każdym razie tak nam się zdawało.
Centralna Administracja Tybetańska (CAT) w Indiach oficjalnie potwierdziła, że dekrety prezydenta Donalda Trumpa odebrały diasporze fundusze pomocowe przyznane wcześniej przez amerykański Kongres.