Realia współczesnego świata – przede wszystkim cywilizacja informacyjna i rozwój nowoczesnych technologii – sprawiają, że wzajemne relacje, które łączą nas z innymi, są intensywniejsze niż kiedykolwiek. Myśląc o związkach, z reguły zniekształcamy je jednak pojęciami „ja” i „inni”. My jesteśmy tu, a oni tam, po tamtej stronie, różni i oderwani, jakby – wbrew oczywistym faktom – nic nas nie łączyło. Tymczasem na poziomie głębszym stanowimy część siebie nawzajem. Uczestniczymy we wspólnym doświadczaniu przyjemności i bólu oraz jesteśmy jedni za drugich odpowiedzialni.
Kolejny Tybetańczyk dokonał samospalenia 16 marca. Nazywał się Dziampel Jesze, był Khampą, w wieku dwudziestu lat opuścił najbliższych oraz rodzinne Dału, i od tego czasu mieszkał w Indiach. Podpalił się w New Delhi na oczach setek tybetańskich uchodźców protestujących przed zbliżającą się wizytą Hu Jintao – stąd mnóstwo zdjęć, które zaraz obiegły świat. Pisano przy tym, że zmarły był „pochodnią praw człowieka”, że płomień jego ciała rozświetlił ciemności kryjące dziś ziemię.
W marcu 2015 roku odwiedził mnie amerykański dziennikarz, przygotowujący materiał o „podziemnych historykach”, którzy dokumentują przeszłość i ujawniają publicznie prawdę o niej w „państwie zadekretowanej amnezji”.
„To miasto zmienia się z dnia na dzień”, powie wam każdy, kto był w Lhasie. Dorzucę i ja swoje dwa grosze o tych nowinkach: ulicy Jiangsu i Wyspie Słońca.
Postanowiłem kształcić się w przyklasztornej szkole w prowincji Qinghai, ale 1 lipca 2017 roku dowiedziałem się, że jest to nielegalne i muszę wracać do domu. Moich rodziców powiadomiono, że jeśli nie zrobię tego z własnej woli, to oni trafią za kratki, nie będą mogli posłać dzieci do szkoły ani zbierać jarca gumbu (grzybów gąsienicowych, które stanowią główne źródło dochodów w naszym regionie). Krótko mówiąc, nie miałem wyboru.
Zanim zaczniemy dyskutować o społecznych zobowiązaniach poezji, zastanówmy się czy w ogóle może ona odgrywać podobną rolę. Społeczeństwo ma dziś ogromne potrzeby. Po pierwsze musi się móc najeść i odziać. To zadanie jednostek i tych, co nimi rządzą. Potem idzie bezpieczeństwo, za które odpowiadają służby i instytucje o adekwatnych nazwach. Społeczeństwo ma też być krzepkie i wolne od chorób, czym zajmują się właściwe urzędy i szpitale, natomiast odpowiedzialność za rozwój wiedzy i umiejętności ponoszą biura oświaty i szkoły. O prawość i równość dbają sądy. Ogół potrzebuje tych i kilku innych rzeczy, ale czy może zapewnić je poezja?