Archiwa tagu: Marginalizacja

Oser: Spotkania pod Górą Kailaś. Wewnętrzny krąg

Tradycja wymaga trzynastokrotnego pokonania „zewnętrznego” kręgu, nim wejdzie się na „wewnętrzny”, docierając do sanktuariów takich jak klasztor Gjandrak. W 2002 roku mogłam zrobić tylko jedno większe okrążenie, nie spełniłam więc warunku, różnie tłumaczonego w tradycyjnych podaniach. Najbardziej znane mówi o kobiecie, której dziecko wpadło do rwącej rzeki, gdy pochyliła się, by nabrać wody. Lama doradził pielgrzymkę i obejście góry Kailaś trzynaście razy, żeby ukoić żal i na nowo odnaleźć w sobie wolę życia. Nie ulega wątpliwości, że specyficzna liczba musi mieć swoje znaczenie. Uporawszy się z wyzwaniem, wielu pielgrzymów składa uroczyste ślubowanie, na przykład chronienia życia każdej istoty i niejedzenia mięsa. Dla wątpiących mamy drugi zestaw legend o nieszczęściach, jakie spadały na tych, którzy postanowili wkroczyć na wewnętrzny krąg bez zalecanego przygotowania. Strzeżonego Budda strzeże.

Czytaj dalej

Oser: Bohater narodowy

Zhao Erfeng był ministrem odpowiedzialnym za pogranicze Yunnanu i Sichuanu pod koniec rządów Qingów. W latach 1905–8 wysłał swoją armię do Khamu, by utopić we krwi tybetańskie protesty. Zniósł też dziedziczny system [administracyjny] tusi, zastępując go liuguanem, aby siłą zasymilować Tybet. Tybetańczycy serdecznie go nienawidzili i nazywali „Zhao Tufu”, mordercą i dyktatorem.

Czytaj dalej

Pace Gjal: Zabrali mi nawet imię

Mało kto zwraca się dziś do nas po imieniu. Dla ludzi jesteśmy po prostu „zbieraczami gówna”.

Do miasta trafiłem w 2009 roku. W naszej wsi zostawiłem dwóch braci i siostrę. Byłem najstarszy. Jakieś dziesięć lat wcześniej rząd podzielił wspólną ziemię, przyznając po skrawku każdemu gospodarstwu, i od tej pory nie mieliśmy nic do roboty. Wystarczyło rano zaprowadzić zwierzęta pod ogrodzenie, a wieczorem wracały same. Wcześniej trzeba było je paść i każdego doglądać. W końcu uradziliśmy, że dla rodziny będzie lepiej, jak zarobię coś w mieście. Sołtys opowiadał wtedy, że władze okręgu szukają ludzi do sprzątania ulic. Mówił też, że nie dostanie się tej pracy bez rodzinnych koneksji albo znajomości w urzędzie, co oznaczało, że trzeba dać co najmniej owcę stojącemu wyżej aparatczykowi. Zrobiliśmy, jak radził, i w ten sposób zdobyłem posadę.

Czytaj dalej